Strona główna » Awantura wokół Borowskiego! Krzysztof Król: Rozważaliśmy zgłoszenie sprawy na policję!
PLK

Awantura wokół Borowskiego! Krzysztof Król: Rozważaliśmy zgłoszenie sprawy na policję!

13 komentarzy
Dalsza przyszłość Filipa Matczaka – kapitana mistrzowskiej drużyny Kinga z sezonu 2022/23 – i, przede wszystkim, Kacpra Borowskiego w zespole ze Szczecina stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Prezes Kinga Krzysztof Król ma pretensje do agenta obu zawodników. – Dla Tarka Khraisa liczy się tylko własny interes. Mam już takiej postawy po 10 latach dość – grzmi prezes Kinga.

Michał Tomasik: Ochłonął już pan po przegranym finale playoff?

Krzysztof Król: Tak, choć ta porażka mimo prowadzenia 3:1 wciąż mnie boli. To trochę jak taka otwarta rana. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że sama obecność w finale dwa lata z rzędu w tak wyrównanej lidze to ogromny sukces, ale niedosyt jest ogromny. Przecież było tak blisko… 

Co z pana perspektywy zadecydowało o tym, że ostatecznie to Trefl zdobył złoty medal?

Nic nie ujmując rywalom – bo przecież pod względem sportowym okazali się od nas po prostu lepsi – w moim odczuciu zgubiła nas przede wszystkim nadmierna pewność siebie. Po meczu numer 5, choć przegraliśmy go przecież w Sopocie tak naprawdę wyraźniej niż to wskazywał końcowy wynik, byliśmy pewni, że dokończymy sprawę w szóstym starciu w Szczecinie. Ja też byłem absolutnie pewien, że w meczu nr 6 przypieczętujemy tytuł.

Rok temu  w szóstym meczu u siebie zakończyliście finał ze Śląskiem. To dlatego tak łatwo było sobie wyobrazić powtórkę takiego scenariusza?

Być może. Przed szóstym meczem wiele bym był w stanie postawić na to, że wieczorem będziemy świętowali zdobycie złota. To była pycha, która jak wiadomo kroczy tuż przed upadkiem. Upadliśmy w wyjątkowo spektakularny sposób. Mentalnie po klęsce w meczu nr 6 właściwie nie byliśmy już w stanie się dźwignąć choć nie poddaliśmy się przecież bez walki. 

Finałowa porażka boli pana dużo bardziej od tej, którą ponieśliście w Lidze Mistrzów? W niej byliście przecież też dość blisko awansu do drugiej fazy rozgrywek. 

Mimo wszystko trudno je porównywać. W przypadku Champions League uważam, że sprawę przegraliśmy, porażką w meczu wyjazdowym w Niemczech. Wyraźnie tam prowadziliśmy i roztrwoniliśmy przewagę. Z kolei podczas meczu we Włoszech byliśmy za słabi. Ostatecznie jednak trzeba naszą przygodę w Europie uznać za udaną. Pokazaliśmy się w Lidze Mistrzów, jako dobrze zorganizowany klub, który walczył o awans z grupy do ostatniego meczu. 

Czy słusznie można było odnieść w trakcie playoff PLK wrażenie, że King – szczególnie podczas ćwierćfinałowej rywalizacji z Legią – niejako budował się na nowo?

Jak najbardziej! Powiem szczerze – przed rozpoczęciem walki z Legią nieszczególnie mocno wierzyłem w to, że możemy ją wygrać. Rywal był rozpędzony, naszpikowany amerykańskimi gwiazdami, a ten sezon od początku nieszczególnie układał się po naszej myśli. Mieliśmy podczas jego trwania duże problemy. Świetne relacje w szatni, które podczas poprzednich rozgrywek były naszym wielkim atutem, tym razem były zaburzane przez osoby z zewnętrz. Tego typu sytuacje też miały wpływ na to jak funkcjonowała drużyna. 

O co chodzi? Jakiego typu sytuacje i osoby ma pan na myśli? 

Mówię o sytuacji, w której agent koszykarza będącego w naszym zespole, wpływa na niego i zaburza sposób jego funkcjonowania. Od początku procesu budowania drużyny przed sezonem 2023/24 mieliśmy problem z jednym agenetem. Mówię tu o Tarku Khraisie, który reprezentował – lub przynajmniej twierdził, że reprezentował – interesy Kacpra Borowskiego.

Na czym ten problem polegał?

Chętnie opowiem jak było – nawet chronologicznie. Wszystko rozpoczęło się od tego, że w czerwcu ubiegłego roku, po zdobyciu mistrzostwa chcieliśmy przedłużyć kontrakt z Kacprem. Zarówna ja, jak i trenerzy pytaliśmy się wówczas zawodnika: – Masz agenta? – Nie, umowa z Khraisem mi wygasła – słyszeliśmy. – Na pewno? – dopytywaliśmy. – Na pewno! – OK, zatem podpisujemy umowę. Zaproponowaliśmy dwuletni kontrakt, bo wiedzieliśmy, że zawodnik ma także ofertę z Trefla Sopot. 

Cała sytuacja rozegrała się właściwie w trakcie jednego dnia. Byłem w Warszawie. Wtedy tuż po podpisaniu nowego kontraktu ogłosiliśmy tę informację publicznie. Chwilę później otrzymałem telefon od Tarka, który twierdził, że posiada aktualną umowę z Kacprem, dlatego nasz kontrakt jest nieważny. Ja przekazałem agentowi to, czego dowiedziałem się od zawodnika, który zapewniał mnie, iż takiej umowy nie ma. Khrais wysłał mi wiadomość mailową, w której w załączniku znajdował się aneks pomiędzy nim, a Kacprem. Z tego dokumentu wynikało, że nadal jest agentem zawodnika. Tarek stwierdził, że niniejszym nasz kontrakt z Kacprem Borowskim jest nieważny. Chwilę po rozmowie z agentem, zadzwoniłem do zawodnika i opowiedziałem mu o całej sytuacji. Usłyszałem, że Kacper faktycznie przypomniał sobie, iż w przeszłości podpisywał wspomniany wcześniej aneks. Po prostu zapomniał o tej umowie. Chcąc to uszanować zaproponowałem Kacprowi, że nasz kontrakt możemy rozwiązać. 

Powiedziałem wtedy zawodnikowi, że jeśli Tarek nie znajdzie mu lepszej oferty, z lepszego klubu, to może mu wypowiedzieć umowę. A my po miesiącu, bo taki jest okres wypowiedzenia umowy agentowi, podpiszemy nowy kontrakt. Te informacje dotarły do Khraisa, który zadzwonił do mnie z ogromnym oburzeniem: „Jakim prawem nakłaniasz zawodnika do rozwiązania kontraktu ze mną?”. Odpowiedziałem mu wtedy, że sam mnie poinformował, że kontrakt Kacpra z naszym klubem nie jest ważny. W tej samej rozmowie Tarek zaznaczył jednak, że kontrakt jest jak najbardziej ważny. Że nie mogę go rozwiązać i muszę zapłacić mu prowizję. 31 sierpnia 2023 roku dostałem od Tarka przedsądowe wezwanie do zapłaty. 

Chciałbym jednak głośno o tym powiedzieć. Obecne przepisy zabraniają klubom opłacania prowizji dla agentów. My jako klub byliśmy tego świadomi. Dlatego nie robiły na nas wrażenia kolejne próby zastraszania sądami. Robił to agent, który przypomnę, że jest w tej branży od kilkudziesięciu lat. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie przepisy obecnie obowiązują. Minęło kilka miesięcy, a do Tarka dotarło, że wystawionej przez niego faktury nie opłacimy. Wtedy pojawiły się też próby szantażu. Tarek straszył nas, że zabierze z klubu swoich zawodników: Kacpra i Filipa. Miało to miejsce już w rundzie rewanżowej w trakcie fazy zasadniczej. Tarek do swoich brudnych gierek wciągnął też Filipa, którego cała sytuacja w ogóle nie dotyczyła. Nie był on świadomy, że jego agent przekazał nam, że zabierze Filipa z klubu. Rozmawialiśmy wtedy z Filipem i absolutnie zaprzeczył, że chce odejść. Poprosił, aby go nie wciągać w sprawę Kacpra. Muszę otwarcie przyznać, że to był jeden z najtrudniejszych momentów w tym minionym sezonie. Atmosfera się zepsuła, wokół klubu zaczęły się dziać dziwne rzeczy w social mediach. Wcześniej tego przez wiele lat nie było. Pojawiały się fake newsy, zaczęło się obrażanie pracowników z fake kont na portalach społecznościowych. Rozważaliśmy nawet zgłoszenie tej całej sprawy na policję, bo zaszło to już zdecydowanie za daleko. 

Nie wyobrażałem sobie sytuacji, w której w dalszym ciągu moglibyśmy pracować w takiej atmosferze. Poprosiłem zawodników, aby w swoim imieniu przekazali agentowi, aby nie kontaktował się z naszym klubem w ich sprawach. Uszanowałem to, że mają aktualne umowy z agentem. Nie nakłaniałem ich do rozwiązania tych umów. Od tego momentu sprawa się załagodziła. Zawodnicy wrócili do treningów z całym zespołem. 

Muszę przyznać, że jako prezes klubu współpracuję z wieloma agentami. Niektórym się oczywiście nie podoba to, że jako klub nie chcemy płacić prowizji. Jednak otrzymujemy od nich wyrazy zrozumienia dla tej sytuacji. Szanują moją decyzję. Oczywiście. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy jakiś agent bierze czynny udział w sprowadzeniu zawodnika do Polski. Gdy swoją renomą ułatwia podpisanie kontraktu klubowi. Wtedy oczywiście prowizja dla agenta jest w stu procentach uzasadniona. Jeśli jednak porozumiałem się z polskim zawodnikiem, bez udziału agenta – to dlaczego ja mam płacić prowizję? Dziwie się innym polskim klubom, że decydują się na ten dodatkowy koszt. 

Chce pan powiedzieć, że King Szczecin nie obronił mistrzostwa Polski przez Tarka Khraisa?

Bez przesady, mam świadomość, że postawienie w ten sposób sprawy nie byłoby w porządku, końcowy sukces to wiele składowych. Odnoszę też wrażenie, że wielu zawodników i proszę to napisać drukowanymi literami, nie zdaje sobie do końca sprawy z obowiązujących przepisów, uważając, że jest na taką współpracę skazani. To nieprawda.

Abstrahując już od sprawy miedzy pańskim klubem a Tarkiem Khraisem oraz dwuletnich kontraktów podpisanych z Kingiem w 2023 roku przez Kacpra Borowskiego i Filipa Matczaka – na czym głównie polegają pańskie uwagi do sposobu działalności agentów?  

Nie do działalności agentów, tylko jednego agenta. Przez lata swojej pracy w PLK nie miałem żadnych problemów z innymi agentami. W przypadku pana Khraisa jest to szczególnie mocno widoczne, dla niego liczy się tylko własny interes. Mam już takiej postawy po 10 latach dość. Szczerze mówiąc, nie do końca rozumiem jaką rolę pełnią agenci reprezentując interesy najlepszych polskich koszykarzy w rozmowach z klubami PLK. Gdy szukają im aktywnie pracodawców poza Polską – ok, jasna sprawa. Ale w PLK? Wspomniany Khrais szukał rok temu zatrudnienia w lidze zagranicznej dla Przemysława Żołnierewicza. Nie znalazł. W trakcie minionego sezonu „Żołnierz” związał się umową z Kingiem już bez pośrednictwa agenta, bo za co miałby mu prowizję płacić? Za wydrukowanie umowy?

Borowski i Matczak podpisali z Kingiem przed sezonem 2023/24 dwuletnie kontrakty. Będą waszymi koszykarzami aż do 2025 roku? 

To się dopiero okaże. Kacpra Borowskiego poprosiliśmy, by się określił jakie ma plany co do swojej przyszłości do końca czerwca, bo od nich musimy uzależniać sposób budowy polskiej części składu na kolejny sezon. Filip Matczak ma przed sobą występ na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w koszykówce 3×3. Szanując obecne priorytety naszego niedawnego kapitana, na jego ostateczną decyzję jesteśmy w stanie poczekać nieco dłużej. 

Kacper Borowski może odejść z Kinga tak po prostu? 

Nie, przecież mamy z nim ważny kontrakt! Ale na pewno nie będę go zatrzymywał na siłę. Z niewolnika nie ma pracownika. Problem polega na tym, że ja często, podpisując kontrakty z polskimi koszykarzami, wypłacam im już na początku tzw. bonus za podpis na umowie. Tak było także w przypadku Kacpra Borowskiego. Decyduję się na taki zabieg, by później drugi rok kontraktu koszykarza był mniejszym obciążeniem dla klubu. Powiedziałem Kacprowi jasno – możesz odejść, ale pod jednym warunkiem – gdy zapłacisz buyout. Uważam, że to nie jest żadne zdzierstwo, tylko rozwiązanie całkiem fair. Byłaby to różnica w jego zarobkach przewidywanych kontraktem na sezon 2024/25, a stawką, którą wynegocjujemy z innym zawodnikiem, który zastąpi go w naszej rotacji. Najlepsi polscy koszykarze, negocjując z klubami PLK, obecnie bardzo mocno się cenią. Nie mamy żadnych szans, by w cenie drugiego sezonu kontraktu Borowskiego zatrudnić koszykarza o porównywalnej jakości. 

Dla trenera Kinga Arkadiusza Miłoszewskiego obecna sytuacja musi stanowić spore obciążenie – jak ma budować skład na nowy sezon, gdy nie wie na jakich zawodników może liczyć?

Dlatego wyznaczyliśmy Borowskiemu deadline na podjęcie decyzji do końca czerwca. Nasz trener bardzo tę sytuację przeżywa i był bardzo zaskoczony takim obrotem spraw, bo przecież Kacpra zna doskonale. Pracował z nim jeszcze w SMS. Stawiał na niego mocno w trakcie tego sezonu, choć ten nie zawsze spełniał oczekiwania. Przekonamy się niebawem jak to wszystko się skończy. 

Gdy rozmawialiśmy rok temu, po zdobyciu mistrzostwa, mówił pan, że „Euroligi w Szczecinie raczej nie będzie”. Co pan może powiedzieć obecnie o przyszłości Kinga? Odzyskacie mistrzostwo w ciągu najbliższych 3-5 lat? 

Będziemy chcieli to zrobić już w kolejnym sezonie! Wiem jednak, że w tak wyrównanej lidze, w której nie dysponujemy największym budżetem, już sam trzeci z rzędu awans do finału playoff będzie wielkim sukcesem, a nawet zakwalifikowanie się do TOP4. Będziemy próbowali. Nasz budżet rośnie, bo rośnie zainteresowanie naszymi występami w samym Szczecinie. Podam przykład. Ostatnio patrzyłem na nasze dochody z biletów. Jesienią 2022 roku – przez cztery pierwsze miesiące sezonu – z wejściówek uzbieraliśmy 123 tys. zł. W trakcie samego playoff 2023 w maju i czerwcu – 750 tys. Podczas playoff 2024 – już 1.2 mln. Więcej pomaga nam miasto, w tym sezonie otrzymaliśmy dotację w wysokości 3.5 mln zł. Pół miliona złotych otrzymaliśmy od POT za grę w Lidze Mistrzów. Nie zamierzam tych pieniędzy chować do skarpety. Będę je inwestował w zespół. Przed kolejnym sezonem postaramy się zakontraktować jeszcze lepszych zawodników, którzy dadzą nam szansę odzyskania tytułu. 

Wiosną 2023 roku świetnie trafiliście z transferem Alexa Hamiltona, on był ważną cześcię rotacji mistrzowskiej drużyny. O tegorocznych transferach last-minute Michale Kysera i, przede wszystkim, Matta Mobleya nie można tego powiedzieć. 

To prawda. Nieco te ruchy przestrzeliliśmy, co tu dużo mówić. Taktyki polegającej na wzmacnianiu drużyny najdroższymi w utrzymaniu zawodnikami dopiero na ostatnie 3-4 miesiące nie zmienimy. Z prozaicznego powodu – na całoroczne kontrakty dla takich graczy jak Hamilton czy Kyser nas po prostu jeszcze nie stać. Jeszcze. 


OSWIADCZENIE TARKA KHRAISA

Odpowiadając na pytanie czy odniosę do wypowiedzi prezesa Kinga dla SuperBasket, odpowiadam: wręcz cieszę się że będę miał w końcu okazję ustosunkować się nie tylko do tego, co opowiada w tym wywiadzie, ale także do pomówień, kłamstw i manipulacji powtarzanych przez niego od miesięcy w kuluarach. 

W osobnym wywiadzie, którego udzielę Michałowi Tomasikowi, opiszę faktyczny przebieg wydarzeń, które poprzedzały podpisanie kontraktu z Kingiem przez Kacpra Borowskiego i nastąpiły później. Zostaną one poparte upublicznieniem stosownych dokumentów, potwierdzających moją wersję wydarzeń, a nie jedynie pustymi wymysłami, które przedstawił prezes Kinga. Nie należę do ludzi, którzy gdy na nich plują, za parę złotych potrafią pochylić głowę i przekonywać, że deszcz pada. Będę bronił dobrego imienia moich zawodników,  a także swojego własnego. 

Bzdury, upublicznione przez Krzysia Króla, dobrze scharakteryzował w swojej baśni „Nowe szaty króla” już w 1837 roku Hans Christian Andersen. Opowiada ona o pewnym mającym słabość do efektownych strojów władcy, którego próżność w połączeniu z próżnością jego dworzan wykorzystują tkacze-oszuści. Idealnie obrazuje sytuację, która od pewnego czasu ma miejsce w Kingu Wilkach Morskich. 

To jednak jedynie uwaga tylko na marginesie, a nie czas już na puste słowa. Nadszedł ten na przedstawienie faktów i dowodów.

13 komentarzy

Radek 26 czerwca, 2024 - 03:27 - 03:27

a co z drugą ligą w Szczecinie, dlaczego dziennikarz nie pyta o tak ważna rzecz? odejdą młodzi, utalentowani do innych klubów.

Odpowiedz
Gość 26 czerwca, 2024 - 09:02 - 09:02

PGE Turów Zgorzelec właśnie popełnił taki błąd , pomimo że nie ma co porównywać miast pod względem ilości mieszkańców lecz w latach największej prosperity nie interesowano się młodymi zawodnikami bo PLK była najważniejsza. Klub upadł powstał nowy ale bez dużych pieniędzy do tej pory jest pustynia , inwestowanie w młodzież powinno być jedną ze strategii takich klubów ( np. WKS Śląsk – gra na wszystkich szczeblach rozgrywkowych ).

Odpowiedz
Dariusz 26 czerwca, 2024 - 12:00 - 12:00

Panie Krzysztofie ,jest Pan wielką postacią i przykładem dla innych ludzi biznesu,że pieniądze można wydawać nie tylko na siebie ,ale również dla dobra i radości innych ludzi.podziwiam pana postawę ,a przeciwników miała nawet Matka Teresa. Życzę powodzenia.Dariusz.

Odpowiedz
Tereska 26 czerwca, 2024 - 18:37 - 18:37

Akurat dobrze, ze Tereska miała przeciwników bo wcale taka święta nie była na co wskazywał chociażby p. Hitchens

Odpowiedz
Gość 24 27 czerwca, 2024 - 13:01 - 13:01

Turów to inna bajka, jestem jego wychowankiem i mogę otwarcie powiedzieć ze Turów ma ich w dupie, wszystkich do okoła, liczyli się tylko to że Łuczak wyprowadził z klubu 5 mln zloty a nadal nikt nie wie gdzie one są choć pewnie na koncie wyżej wymienionego Pana w Szwajcarii lub Dominikanie bo tam ma konta.

Odpowiedz
kibic 26 czerwca, 2024 - 12:13 - 12:13

Jakoś intuicyjnie w tym konflikcie bardziej wierzę facetowi, który łoży na koszykówkę prywatne pieniądze, a nie gościowi, który na klubach tylko żeruje jak sęp na padlinie.

Odpowiedz
Putin 26 czerwca, 2024 - 18:10 - 18:10

do kibica

trzeba też podkreślić, że nie tylko Król ,,łoży,, pieniądze na Kinga, ale też miasto Szczecin! Ostatnio, jak sam mówi Król miasto dało na Kinga 3,5 miliona złotych. Chamstwem jest, że Król chce odstępne za odejście z Kinga Borowskiego (przedwcześnie?), który i tak nie grał za dużo w play offach! Niejasna jest sprawą, czy Miłoszewski chce dalej Borowskiego w składzie Kinga na nowy sezon: 2024/2025!

Odpowiedz
Sartre 26 czerwca, 2024 - 20:12 - 20:12

Chamstwem? Tam jest wytłumaczone dlaczego. Paszport dziś droższy niż złoto a Boro ma ważny kontrakt. Grał mało bo jest cienki jak Polsilver ale to wciąż gracz z paszportem. Jeśli chce odejść przed wypełnieniem kontraktu to nie za darmo.

Odpowiedz
Sartre 26 czerwca, 2024 - 13:44 - 13:44

Chciałem coś napisać ale nie będę się denerwował. Z jednej strony człowiek, który płaci na czas i wywiązuje się z umów a z drugiej ktoś kto żyje z pracy innych. Jak najmniej takich osób w koszykówce i nie tylko. I proszę docenić fakt, że nie użyłem tu mocniejszych słów.

Odpowiedz
Putin 26 czerwca, 2024 - 18:15 - 18:15

pretensje z tymi agentami koszykarskimi powinien ukrócić PZKosz., który nic nie robi w tym temacie, tylko także żeruje na kasie od klubów. Najlepiej by było założyć związek zawodowy klubów i koszykarzy, żeby PZKosz się nie wpierdalał w sprawy klubów i zawodników!

Odpowiedz
Stolper 26 czerwca, 2024 - 17:16 - 17:16

Znów ten agent… Kolejny klub i kolejne zamieszanie tego typu.

Odpowiedz
Tomek 26 czerwca, 2024 - 19:21 - 19:21

Niezły dzban z tego Borowskiego, zapomniał, że podpisał aneks.

Odpowiedz
Tomecki 28 czerwca, 2024 - 01:29 - 01:29

hahaha, no!

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet