O tym, że AJ Slaughter zostanie przed rozpoczęciem sezonu graczem Anwilu głośno było już od pewnego czasu. Sami zastanawialiśmy już na ile zbliżający się do swoich 38. urodzin bezsprzecznie najlepszy naturalizowany gracz, jaki kiedykolwiek grał w naszej kadrze może pomóc drużynie prowadzonej przez Grzegorza Kożana.
W środę Anwil oficjalnie potwierdził podpisanie umowy z bardzo doświadczonym Amerykaninem, który swoją europejską przygodę koszykarską rozpoczynał jeszcze w 2010 roku we włoskiej ekstraklasie.
– Będąc asystentem w reprezentacji Polski miałem wiele okazji, by przyjrzeć się z bliska, co potrafi A.J. To koszykarz z ogromnymi umiejętnościami. Umie dostosować się do każdego systemu i wypełnić wszystkie powierzone mu zadania. To również fenomenalny człowiek. Nie potrzebuje błysku fleszy – wręcz przeciwnie, jest bardzo spokojny i cichy. Na boisku potrafi jednak zmienić się w szalonego scorera, który punktuje rywali na wiele sposobów. Kluczową sprawą jest to, że w crunch time nie boi się odpowiedzialności. Nie ucieka od tego, by wziąć na siebie decydujące rzuty. Wniesie do naszej drużyny tonę doświadczenia, co będzie nieocenione w najważniejszych momentach sezonu – komentuje pozyskanie Slaughtera trener Anwilu.
Amerykanin za niespełna 2 tygodnie będzie świętował 38. urodziny. W trakcie poprzedniego sezonu z każdym kolejnym miesiącem grał w barwach Casademont Saragossa coraz słabiej. W ostatnich 7 meczach sezonu ACB, stacjonując już na dobre na dystansie (oddał w tym czasie tylko jeden rzut za 2!), trafił zaledwie 3 z 23 rzutów z gry.
Ale przecież jeszcze 12 miesięcy temu Slaughter w turnieju kwalifikacji olimpijskich w Walencji zdobywał dla naszej kadry średnio 14.5 punktu na mecz, trafiając rzuty z gry na poziomie 55 procent (i 41 proc. za 3!). Cały ostatni sezon w najlepszej koszykarskiej lidze Europy zakończył z przeciętną 7.9 punktu w trakcie 18 minut gry.
– Z radością witamy AJ Slaughtera we Włocławku. Emocje, jakie wywołuje ten gracz, są nie do opanowania – czego doświadczamy już od kilku dni, gdy przez miasto i koszykarską Polskę przetacza się fama na temat jego zatrudnienia. Ale dla nas A.J. to nie tylko emocjonalna bomba, ale przede wszystkim doświadczenie, jakość i spokój, który może nam dać. Budujemy skład wokół graczy, których boiskowa wartość idzie w górę i którzy są głodni sukcesów oraz rozwoju karier. A.J. Slaughter będzie dla nich mentorem i wzorem. A kibiców będzie cieszyć swoimi strzeleckimi umiejętnościami, o których przekonali się już we Włoszech, Francji, Turcji, czy Hiszpanii. Czas na PLK! Czas na Włocławek! – cieszy się ze swojego najnowszego transferu prezes Anwilu Łukasz Pszczółkowski.
Wcześniej jego klub pozyskał latem tego tego roku islandzkiego rozgrywającego Elvara Fridrikssona (182 cm, 31 lat) z ligi greckiej, Amerykanów Erica Locketta (196/29) i Isaiaha Muciusa (203/26) z ligi węgierskiej oraz Litwina Justas Furmanavicius (201, 30) z Ligi Adriatyckiej. Anwil przechwycił także niechcianego w Zastalu Zielona Góra Michała Kołodzieja (203/28). Można się spodziewać, że trener Kożan wraz z pomagającym mu skautem Mariuszem Szafranem uzupełnią jeszcze skład dwoma koszykarzami zagranicznymi – środkowym oraz graczem mogącym grać na pozycjach 2/3, a także jeszcze jednym polskim graczem podkoszowym.
Jedno jest pewne – prezes włocławkiego klubu nie żartował, gdy przed rozpoczęciem okresu transferowego ogłaszał, że w porównaniu z poprzednim sezonem nowy trener będzie mógł liczyć na większy budżet. Taki, który mieści jednocześnie kontrakty dla graczy pokroju Slaughtera, Fridrikssona i Michała Michalaka (wartość każdego z nich może przekraczać 150 tys. dol.) wygląda po prostu na rekordowy, jeśli chodzi o sportowe wydatki Anwilu w ostatnich latach.
Czy mimo niespecjalnie udanego poprzedniego sezonu – m.in. dzięki marketingowemu magnesowi w postaci Slaughtera – włocławski klub znów sprzeda rekordową liczbę całosezonowych karnetów?